I Bieg Niepodległości "Rzeszowska Dycha"

Podkarpacie coraz śmielej i częściej zabiera się do organizacji imprez biegowych a teraz Rzeszów wysmarował nam miłą niespodziankę organizując 9 listopada 2013 bieg na 10km zwany "I Rzeszowską dychą Niepodległościową", w której w licznej obstawie wzięliśmy udział. W biegu wzięło udział 637 osób. Trasa była w większości płaska z dwoma podbiegami, natomiast niestety organizator najprawdopodobniej wymierzył trasę ok 300m krótszą niż 10km. Ale jak każdy ( biegnący tempem) doliczy sobie do wyniku ok minuty to powinien wyjść przybliżony czas na dyszkę. Nasza ekipa stawiła się na start ok 12:00 gdzie trwały już intensywne rozgrzewki.
Każdy z nas zmierzył się z przyjazną trasą i mógł sprawdzić jak się organizm prezentuje przed sezonem przygotowawczym na rok 2014. Wszyscy oczywiście ukończyli bieg i każdy zanotował

Klub Sportowy Biegunka Team


Miło nam jest poinformować, że po wielomiesięcznej działalności nasz grupa sympatyków biegania, triathlonu, kolarstwa i innych dyscyplin sportowych otrzymała decyzją Starosty Rzeszowskiego statut Klubu Sportowego. Jeden z celów jaki sobie założyliśmy było utworzenie stowarzyszenia w celu propagowania zdrowego stylu życia, zachęcanie do aktywnego spędzania czasu oraz organizowanie imprez sportowych związanych z dyscyplinami jakimi się zajmujemy. 
Wszystkim którzy pomagali i będą pomagać w rozwoju oraz działalności nowo powstałego klubu serdeczne podziękowania.

Jesienny Test Coopera w Rzeszowie

Jesienny sprawdzian ogólnej sprawności biegowej odbył się w Rzeszowie 26 października przy pięknej jesiennej słonecznej pogodzie. W teście wzięło udział ponad 250 osób w różnym przedziale wiekowym, gdzie pokonali łączny dystans 602 km. 

Byliśmy także My. Z BTP udział wzięli: Mariola Rudnicka, Agnieszka Słupek - Kubas, Tomek Rudnicki, Michał Kubas i Andrzej Zwierzchowski, natomiast całą ekipę dopingował Oskarek Kubas ( też przebiegł kilka kółeczek). Test Coopera polegał na pokonaniu jak najdłuższego dystansu w ciągu 12 minut. Można było biec, maszerować, skakać, byle pieszo. A poniżej troszkę informacji z czym to się je i do czego nam potrzebna taka próba.
"Próba wytrzymałościowa opracowana przez amerykańskiego lekarza Kennetha H. Coopera na potrzeby armii USA w 1968 roku, polegająca na 12-minutowym nieprzerwanym biegu. Obecnie jest szeroko stosowany do badania sprawności fizycznej przede wszystkim sportowców. Celem Testu jest określenie maksymalnej wydolności tlenowej (tzw. pułap tlenowy V02max), która jest wyznacznikiem kondycji fizycznej. Kondycję fizyczną, w zależności od wieku i płci określa się na podstawie pokonanego dystansu.
Po pierwsze należy dobrze się rozgrzać, przygotowując organizm do wzmożonego wysiłku. Do testu powinno się przystępować maksymalnie skoncentrowanym i zmotywowanym."

Fajnie, że zorganizowany w Rzeszowie sprawdzian był okazją do spotkania się naszego grona biegaczy i znowu mogliśmy razem spędzić trochę miłego czasu. Zapraszamy do galerii dostępnej w zakładce GALERIA.

90 Maraton Koszyce - najstarszy Europejski Maraton



Nadszedł czas na start docelowy czyli 90 edycję Maratonu Koszyce – 6 październik 2013. Najstarszego maratonu w europie i drugiego na świecie pod względem edycji. Niestety złą informacją jest to, że z ekipy jadę sam bo Michał złapał zapalenie zatok L


Na wyjazd zabrał się ze mną Józek Kubik, który mimo ponad pięćdziesiątki na karku zrobił już kilka ładnych maratonów a jego życiówka do tej pory była 2:55:00 – także nieźle.   Zarówno Ja i Józek mieliśmy cel – do poprawy swoich rekordów ja zakładałem plan złamanie 3:30 ( Cracovia Maraton 3:45 więc było z czego ucinać). Kiedy zajechaliśmy na miejsce Słowacka miejscowość okazała się pięknym miejscem pod względem architektury oraz historii. Miasto bardzo malownicze, a

V Półmaraton Bytom


Jako ostatni sprawdzian przed startem docelowym w maratonie na Słowacji w Koszycach wybraliśmy półmaraton w Bytomiu 22 września. Z opinii jakie wyczytaliśmy na forach internetowych wynikało że trasa jest raczej przyjemna i dość szybka bez większych podbiegów. Cóż fora internetowe rządzą się swoimi prawami. Wyjazd zaplanowaliśmy dzień przed startem żeby dobrze wypocząć przed biegiem. 
Start zaplanowany był na godzinę 11:00. Na starcie stanęło ok. 1800 zawodników z czego 1200 na 

I Duatlon Lublin


Wyjazd do lublina planowany był na zawody Triathlonowe, jednak z nadmiaru „sinic” w zalewie Zęborzyckim impreza została zmieniona na Duatlon czyli konkurencja składająca się z 3km bieg – 26km rower – 5km bieg a miało to miejsce 7 września 2013 roku. Początkowo nie za bardzo była ochota wyjazdu na Duatlon ale z czasem zebrała się ekipa Ja, Leszek, Michał i Grzesiek. Leszek z Grześkiem stare kolarze i osprzetowieni  natomiast Michałowi stalowego rumaka pożyczyłem aby se chłopina "ojechał".


Kiedy dojechaliśmy na miejsce oczom naszym ukazała się całkiem fajna infrastruktura do realizacji

Rzeszowski Bieg Solidarności 31 sierpień 2013


Kolejne zaplanowane na 31 sierpnia zawody odbyły się w Rzeszowie jako Bieg Solidarności - bieg o godzinie 20. Były to wyjątkowe zawody pod względem udziału niektórych osób. W biegu wzięła cała nasza ekipa ( oprócz Agi - kontuzja - ale dzięki niej są zdjęcia:)). 


Dla mnie impreza miała charakter wybiegania po porannej 30km wycieczce a ze względu na wciąż

Półmaraton Chmielakowy - Krasnystaw 2013


24 sierpnia 2013r postanowiliśmy wybrać się na II edycję Półmaratonu Chmielakowego do moich rodzinnych stron - Krasnegostawu. Aga, Michał i Ja pojechaliśmy dzień przed zawodami aby nie gonić z samego rana i się spinać. O godzinie 9:00 z rynku miasta wystartowało około 600 zawodników. 


Trasę należy zaliczyć do dość trudnych z uwagi na liczne podbiegi co dało się we znaki niektórym 

V Triathlon Sandomierz 2013


Tempo startowe jakie mam w tym sezonie jest dość spore. Kolejnym sprawdzianem jaki zaliczyłem jest Triathlon Sandomierski, który rozegrał się 17 sierpnia. Niestety brałem w nim udział jako jedyny z ekipy i w dalszym ciągu odczuwałem skutki powypadkowe. Już na samym początku kiedy dojechałem do Sandomierza do biura zawodów było widać, że organizacja będzie na wysokim poziomie, co później się sprawdziło. Ze zgłoszonych 150 zawodników wystartowało 124. Kiedy zdawałem depozyt do T1 i T2 oraz rower to trochę się przestraszyłem jak zobaczyłem z jakimi kolosami sportowymi będę się ścigał. Spoko, pomyślałem najważniejsze jest nie złapać kontuzji i ukończyć bez szwanku kolejne zawody. Start rozpoczęliśmy  nad zalewem w Koprzywnicy z wody. Dla mnie to nie było szybkie pływanie ( czas pływania 00:18:13) tylko spokojne dryfowanie wśród "fal". 



Cross Triathlon "Mocarny Zbój" 2013

Uprzejmie donoszę, że miałem przyjemność wziąć udział w zawodach o troszkę innym charakterze w jakich brałem udział dotychczas. Triathlon "Mocarny Zbój" miał formę i profil typowo crossowy ( oprócz pływania) co sprawiło, że musiałem dać z siebie wszystko do tego stopnia że odwodnienie nastąpiło piorunująco szybko ( mimo ogromnego nawadniania). 
      Tak więc, 3 sierpnia wybraliśmy się na zapowiadane wcześniej zawody ( niestety nie było to łatwe ze względu na okoliczności powypadkowe, które bardzo przeżyłem) w ekipie Tomek Rudnicki, Leszek Szela, Marcin Bogusz no i ja. 

Żyję

"Sport to zdrowie". Tak się potocznie mówi, i zresztą ja też tak uważam. Ale to co ostatnio mnie spotkało nie tyle, że zmieniło moje myślenie ale na pewno zmieni myślenie podczas przebiegających treningów.
Jak co dzień po 7 rano wybrałem się rowerem do pracy ( jak jest pogoda to rowerek, bo ostatnio się zaopatrzyłem pod kątem zawodów triathlonowych ). Trasa do pracy zazwyczaj bezpieczna, szeroki pas boczy i pogoda także sprzyjającą. Niestety radość z jazdy rowerem nie trwała długo. W najmniej oczekiwanym momencie poczułem uderzenie z tyłu w plecy. Działo się to dość szybko. Przerzuciło mnie przez auto, które uderzyło mnie od tyłu i trzasnąłem głową a asfaltową drogę. Następnie kilkanaście metrów tarłem całym ciałem po asfalcie jak marchewka na tarce. 

W głowie szum, zapach rozgrzewającego się asfaltu w skórze, diabelski młyn, huk i trzaski.

Jak zostaję triathlonistą - Triathlon Frydman 2013

Troszkę pójdę na łatwiznę i wrzucę relację Tomiego ale myślę, że nikt lepiej by nie opisał całego tego zjawiska.
"Jesteśmy triathlonistami"

Wczoraj tj. 14 lipca 2013 w miejscowości Frydman nad jeziorem Czorsztyńskim spełniło się moje marzenie, o którym myślałem od lat. Wystartowałem po raz pierwszy w życiu w zawodach triathlonowych... ale od początku... położyłem się spać w sobotę chwilę po 22 bo pobudka o 4 rano nie zachęcała do przesiadywania przed telewizornią, ani do innych sobotnich uciech... ale oczywiście jak trzeba to spania nie ma, jakieś krótkie drzemki z durnymi snami. Jakoś dobujałem z tym pseudo snem do rana a konkretnie do godziny 4. Wstałem szybkie mycie, dokończenie pakowana, zamontowanie bagażnika na bajki i ogień po resztę moich towarzyszy niedoli a wiec: 

Tomek Biesiadecki, Andrzej Zwierzchowski i Agnieszka Słupek Kubas jako nasz kibic i fotograf. Pogoda masakra, zimno i siąpił wstrętny deszcz.

Bieg Sokoła 10 km - Sokołów Małopolski

Jak zwykle po czasie ale jest. 23 czerwca członkowie BiegunkaTeam wybrali się na bieg 10 kilometrowy do Sokołowa Małopolskiego. W wyjeździe wzięli udział również zaprzyjaźnieni z ekipą Gosia i Marcin. Wyjazd z serii bez pogody. Już przed startem zaczął padać deszcz i jak się można było spodziewać podczas biegu też lało. Impreza fajna tylko organizator trochę się przeliczył i nie przewidział że na zawody przyjedzie drugie tyle zawodników co w roku poprzednim - dlatego na początku panował totalny chaos a w rezultacie część uczestników wystartowała bez numerów startowych. Nauczka na przyszłość.

Puchar Polski Nordic Walking - Kolbuszowa 2013

        Troszkę po czasie ale warto wspomnieć o dyscyplinie, która wywoływała u mnie nie tyle śmiech co zdziwienie do jej uprawiania. 1 czerwca 2013 roku odbył się Puchar Polski w Nordic Walking w Kolbuszowej. Dyscyplina dla mnie nie znana dotychczas. Mimo niesprzyjającej pogody za namowa kochanej żony Madzi postanowiłem się zapisać i wystartować na dystansie 10km. 

Wspomnę, że wśród ekipy która się tam znalazła bała nasza koleżanka Ania Gajecka oraz Ela Szopińska - Niemiec. Dziewczyny zaprezentowały się na wysokim poziomie Madzia zajęła 6 miejsce, ania 5  miejsca no i Ela zaliczyła pudło 3 miejsce.

Triathlon "Żelazny Bieg" Okuninka 2013

Jeszcze pół roku temu nikt by nie powiedział, że stanę na starcie triathlonu i go ukończę. Jednak przygoda z bieganiem nabiera takiego tempa, że nie nadążam za tym ostatnio. Maraton, półmaraton, potem zawody lokalne na 10km a ostatnio nawet Puchar polski Nordic Walking gdzie zająłem 2 miejsce w kategorii. Spoko powoli się przyzwyczajam do takiego sposobu bycia.
       Ale do rzeczy. Niesamowite uczucie jakie ogarnia człowieka w połączeniu trzech dyscyplin powoduje, że po ukończeniu takich zawodów chcesz jechać na kolejne. Akurat tak się złożyło, że organizatorem imprezy był mój przyjaciel Jasiek, który mnie do nich namówił ( i dobrze bo bym nigdy nie poczuł smaku adrenaliny jaka towarzyszy w takim zdarzeniu). Wybierając się na triathlon zabrał się ze mną z ekipy Biegunki Team Michał, który przy okazji robił sprawdzian na 10km oraz "fotorelację".


Teraz kiedy jestem po triathlonie wiem jaką nieprzeceniona rolę ma odpowiedni sprzęt, ale nie wszystko naraz. Odpowiedni rower, buty no i oczywiście pianka to główne składowe do tego aby komfortowo rywalizować z pozostałymi triathlonistami.
             Na starcie pomimo znacznej 130 osobowej liczby stawiło się 68 zawodników w tym 9 kobiet. Rywalizacja rozpoczęła się startem wspólnym z Jeziora Białego na dystansie 750 metrowym. Pływanie ze startu wspólnego no otwartym zbiorniku to nie takie łatwe jak sobie wyobrażałem, bo do dziś boli mnie szczęka po kopniaku jaki dostałem od zawodnika w fioletowym czepku ( a takie miała jedna z 9 pań :)). 
Ściganie w wodzie zakończyłem z czasem 16minut 15 sekund.


Pierwsze wrażenie po wyjściu z wody to ku...wa dusze się, gdzie moje nogi. Tutaj szybko trzeba się uwolnić od ścisku piankowego, bo ciężko przebiec do strefy zmian w upale w ściśniętej piance. Po zmianie na rowerze trochę odetchnąłem ale tylko przez chwilę bo wiejący wiatr narzucał tępo w pogoni za pozostałymi zawodnikami. 


Tutaj też nauczyłem się jechać na zmiany, co dużo pomogło w końcówce. Niestety sprzętowo muszę się jeszcze troszkę przygotować - odpowiednio dobrać rower aby komfort jazdy był lepszy i wycisnąć będzie można więcej.Ogólnie jak na pierwszy raz było ok. poza tym, że zgubiłem bidon Michała. Kolejna strefa zmian to już niezły spad. Samo pedałowanie dało wycisk ale zmiana na bieg to masakra. Jedna noga biegnie a druga ma w d.... Czas roweru to niestety 38 minut i tu najwięcej straciłem. Na treningach bywało lepiej ale to całkiem coś innego. Trochę praktyki i będzie lepiej.


Dopiero po kilkunastu metrach dochodzi do ciebie, że potrafisz biegać. Uczucie nie do opisania. Ale warto coś takiego zaznać. Tempo jak na bieg 5 kilometrowy tragiczne ale niestety mimo chęci nic więcej nie wyciśniesz. Końcowy rezultat biegu to 23 minuty. Wydaje się, że słabizna ale to nie tak jak się myśli. Kwestia odpowiedniego przygotowania i będzie można spokojnie 20 minut na piątkę kręcić w takich zawodach.


Ostatecznie zawody zakończyłem w 1:20:51 co dało mi 33 miejsce wśród M i open 36 miejsce. Ale nie to miałem na celu przyjeżdżając do Okuninki na Żelazny Bieg. Start w tych zawodach pokazał mi, że jest coś więcej niż zawody biegowe, w których brałem udział tylko i wyłącznie do tej pory. Wszystkim niezdecydowanym, szukającym dobrej zabawy polecam triathlon w tej czy mocniejszej formie.

Półmaraton Nowa Sól

Tak się złożyło, że 25 maja wyjeżdżając na długi weekend po trasie wydarzył się półmaraton w sąsiednim województwie Jeleniej Góry Dolnego Śląska w Nowej Soli. Cóż pojechałem więc. Trochę zimno było, wiało jak cholera ale atmosfera ok. 500 biegaczy rozgrzała przed startem motywując do mocnego biegu. No i jak przypuszczałem mocno było. 


Bieg był równy od początku do końca i taka taktyka sprawdziła się dowożąc do mety nowy rekord życiowy w półmaratonie 1:31:28. Miejsce open 103, wśród mężczyzn 86 a w kategorii M-30 40 - nieźle jak na mnie.  Teraz przede mną start w Triathlonie " Bieg Żelazny" i to główny cel na ten kwartał się zobaczy.

12 Cracovia Maraton 2013

Na wstępie małe upss.. troszeczkę poślizg z relacji ale wiadomo obowiązki , praca itp itd...;)
28 kwietnia 2013 roku ekipa Biegunka Team osiągnęła oczekiwany etap jakim był maraton w Krakowie. W dwunastej edycji metę osiągnęło 4419 osób spośród 5025, które odebrały numery startowe. Każdy z nas poprawił swoje rekordy życiowe, natomiast Michał osiągnął cel jakim było ukończenie maratonu. Atmosfera oczywiście nie do opisania, adrenalina emocje i wszystko co pozytywne udzielało się od samego początku do końca rywalizacji. 
Trasa w Krakowie była nieco pofałdowana, no i na 28 km nieszczęsny podbieg - łagodny ale długi i wyczerpujący. Pogoda z kolei był w kratkę co troszkę utrudniało rywalizację. Samopoczucie :) do pewnego momentu jak dla każdego zapewne w porządku. 
Zawody te wniosły bardo dużo informacji i doświadczenia. Tutaj uwidoczniły się błędy w przygotowaniu ale z kolei jest to podpowiedz do wyciągnięcia wniosków na przyszłość. Jeżeli chodzi o taktykę rozegrania biegu to każdy z nas obrał swoją a czy właściwą to sami ocenimy. Na pewno na przyszłość będziemy omawiać elementy poszczególnych etapów biegu aby wynikłe błędy taktyczno - fizyczne zminimalizować. 
Jedno jest pewne jest to pasja w której samo bieganie motywuje do dalszego treningu. 



Osiągi każdego z nas były takie jak zakładaliśmy więc można powiedzieć, że plan minimum został wykonany. Wiadomo można było powalczyć o lepsze rezyltaty ale jako amatorzy uczymy sie na własnych błędach. Będzie lepiej to na pewno.
Aga poprawiła swój czas o ok 30 minut ja zresztą też, a debiut Michała okazał się dla niego sukcesem bo ukończył tak jak zakładał maraton ( ale jajka niestety poległy w zatarciu :)). Poniżej czasy jakie wypociliśmy:
Agnieszka uzyskała czas 04:15:25
Klasyfikacja open: 2905 miejsce / 5025
Klasyfikacja kobiet K30: 98 miejsce/216
Klasyfikacja kobiet open: 224 /539
Międzyczasy: 
5km 0:28:39 
10 km 0:57:00
15km 1:25:56
21km 2:01:52 
30km 2:56:34 
37km 3:38:38 
40km 4:01:49
Michał uzyskał czas 05:08:56

Klasyfikacja open: 4176 miejsce /5025
Klasyfikacja mężczyzn M30: 1337miejsce/1382
Klasyfikacja mężczyzn open: 3702 / 3876
Międzyczasy: 
5km 0:34:04
10 km1:07:03
15km 1:41:29
21km 2:24:17
30km 3:28:49 
37km 4:19:28
40km 4:48:34

Andrzej uzyskał czas 03:45:49
Klasyfikacja open: 1402 miejsce / 5025
Klasyfikacja mężczyzn M30: 521 miejsce/1382
Klasyfikacja mężczyzn open: 1351 / 3876
Międzyczasy: 
5km 0:25:07 
10 km0:49:57
15km1:14:48
21km1:45:16 
30km 2:31:46 
37km 3:09:44 
40km 3:31:37 
Galeria niebawem :)

KOŃCÓWKA PRZYGOTOWAŃ DO 12 CRACOVIA MARATON

Po ponad 6 miesięcznych przygotowaniach do głównego biegu maratońskiego w Krakowie, pozostało kilka dni do startu. Było to sześć miesięcy żmudnej pracy, w różnych warunkach pogodowych, z wieloma kontuzjami związanymi z przeciążeniami i z różnym nastawieniem motywacyjnym - przeważnie pozytywnym. Ale dzięki motywacji oraz zrozumienia i cierpliwości rodziny udało się przetrwać do dziś ( oczywiście maraton krakowski to nie koniec!). 

Okres przygotowań związany był z zastosowaniem metody treningowej opartej na własnych doświadczeniach oraz literatury, głównie Jerzego Skarżyńskiego. Ale myślę, że następne etapy przygotowań będą realizowane z bogatszym doświadczeniem i szerszym wachlarzem środków i metod treningowych ( się zobaczy). Stosowane treningi nakładały po sobie zwiększanie kilometrażu oraz co za tym idzie stosowanie odpowiedniej regeneracji. Na pewno co można zauważyć na dzień dzisiejszy za mało akcentów siłowych było stosowanych zimą, ale na błędach się człowiek uczy. Pozytywnie patrzymy na systematyczność jaka jest w stosowaniu treningu. Teraz tylko wiara we własne siły i możliwości do kontynuowania pasji, która jest oderwaniem od szybkiego tempa życia codziennego.
Wszyscy mamy w maratonie krakowskim założone sobie cele pokonania koronnego dystansu 42 km w określonym dla siebie czasie, ale każdy z nas zmierzy się z własnym organizmem zarówno fizycznie jak i psychicznie. To będzie podpowiedz do dalszych treningów oraz kolekcjonowania niezapomnianych przeżyć w wspaniałej atmosferze. Do zobaczenia na mecie.

IV Półmaraton Rzeszowski 2013

Kolejna impreza z cyklu ścigania po asfalcie zakończona. BiegunkaTeam wystąpiła tym razem w składzie trzyosobowym. Ja, Aga i Tomek. Michał w obawie o kolano odpuścił sobie szuranie w Półmaratonie aby ładować baterie na maraton Cracovia. Pogoda tego dnia była w miarę sprzyjająca, natomiast co do profilu trasy to nie było za kolorowo. Duża ilość podbiegów dała w kość. A oto nasze wypociny.








Agnieszka uzyskała czas 1:57:15
Klasyfikacja open: 351 miejsce / 504
Klasyfikacja kobiet K30: 10 miejsce
Klasyfikacja kobiet open: 28 / 60
Międzyczasy: 
10 km - 00:55:42
21,0975 km - 1:57:15
Tomek uzyskał czas 1:46:42

Klasyfikacja open: 222 miejsce / 504
Klasyfikacja mężczyzn M30: 80 miejsce/167
Klasyfikacja mężczyzn open: 212 / 444
Międzyczasy: 
10 km - 00:51:42
15 km - 01:32:01
21,0975 km - 1:46:42

Andrzej uzyskał czas 1:39:58
Klasyfikacja open: 143 miejsce / 504
Klasyfikacja mężczyzn M30: 58 miejsce/167
Klasyfikacja mężczyzn open: 142 / 444
Międzyczasy: 
10 km - 00:46:18
21,0975 km - 1:39:58

Teraz kiedy nadszedł czas BPS zaczynamy "orać" pod maraton w Krakowie. Oby się nie "zaorać":). Zobaczymy jak wykorzystamy czas 3 tygodni na przygotowanie. Powodzenia dla ekipy.

VI Półmaraton Rzeszowski 2013 oczami zabieganego Tomiego!

VI Półmaraton Rzeszowski zakończony. Z teamu biegało nas trójka Ja , Tomi i Aga. Michał biegał z aparatem i szpiegował ( raz nawet udzielał pierwszej pomocy ). Na początek krótak relacja Tomka z jedo spostrzeżeniami z biegu



" Dobra - przeżyłem więc mogę skrobnąć kilka słów na gorąco... pobudka raniutko, jak już wiecie wtrącony PRO ryż na mleku i buła z dżemem na śniadanko - trochę zatkało ale power był. Odwiozłem żonkę do pracy i ruszyłem na rynek, pora była dość wczesna, ale ja tak lubię na spokoju. Zrobiłem spacerek dookoła rynku, odwiedziłem biuro zawodów, choć pakiet startowy odebrałem wczoraj. Fajny klimat bo dużo znajomych, generalnie pozytyw energia. Wróciłem do samochodu coby powoli się przygotować. Wypiłem wcześniej przygotowane BCAA - profilaktycznie, co bym nóg na podbiegach nie pogubił i ogień na rozgrzewkę, prowadzoną przez jakiegoś ponoć znanego Pana (ja tam go nie znam), ale ponoć znany... fajnie bo sami znajomi dookoła, no i oczywiście mega zajebista ekipa z Biegunka Team. Przyszedł czas aby ustawić się na starcie. Na początku trochę zamieszania, bo nikt nie wiedział gdzie jest start ostry i szuraliśmy sobie tak z półtora kilometra. Obawiałem się pierwszego podbiegu pomiędzy 3 a 4 kilometrem, ale jakoś nawet gładko poszło. Dalej starałem się biec swoim tempem. Dojechał do mnie Tomek Biesiadecki na rowerze i ucięliśmy sobie mała pogawędkę, na tyle fajnie nam się gadało, że przez pewien czas nie zorientowałem się że mocno przyspieszyłem - trochę za mocno :-) dalej już spokojnie. Lekkim zaskoczeniem była dla mnie ilość ludzi jak przebiegałem przez rynek, super doping, każdy chciał przybić piątkę... super fajnie się poczułem. Rynek się skończył więc trzeba było szarpnąć, zaczął się wyścig z czasem. Założyłem sobie poprawienie wyniku z października 1:51:22, czułem że biegnę szybciej, ale obawiałem się czy nie tracę ze dużo na podbiegach. Przyszedł czas na żel energetyczny zakupiony u Larego Zembatki, Kris mówił, że słodki na maksa, ale co tam pomyślałem, nie raz już różne żele wciągałem na maratonach rowerowych i było gitara. Ten mnie tak zamulił, że przez moment oddychać nie mogłem - żel super - z cofeiną itp. ale obowiązkowo trzeba popić. Do bufetu jeszcze kawałek a to jak zamuliło to puścić nie chce :-) Postanowiłem na drugim okrążeniu pójść ostro Lwowską pod Nowy Świat, a dodatkowym motywatorem był głośno oddychający tuż za moimi plecami jegomość. Sapał mi tak od dobrych dwóch kilometrów, co mocno zaczęło mnie irytować. Jak tylko rozpoczął się podbieg, ostro ruszyłem, wiedziałem że do mety jeszcze jakieś 6 kilometrów, ale co tam niech się dzieje co chce. Sapiąco-tupiący Pan został z tyłu, o dziwo po tym przyspieszeniu nie czułem się źle - to chyba po tym żelu, który nieco puścił i można było oddychać :-) Koło Nowego Światu na bufecie walnąłem iso i ogień dalej, żel poszedł dalej w kiszki i było już super komfortowo, dalsze 3 - 4 km nic się nie działo, dopiero na Dąbrowskiego - dziwna sprawa, zacząłem głośno do siebie gadać, nie wiem czy to ze zmęczenia, czy jakieś majaki miałem, generalnie wyglądało to tak, że obierałem sobie cel przed sobą, np. gość w czerwonej czapce i mówię do siebie na głos "ten koleś jest już trupem, patrz ledwo powłóczy nogami - wyprzedzisz go" podejrzewam że ja też już nieźle powłóczyłem bo zmęczony byłem strasznie. Takim sposobem od Dąbrowskiego do mety wyprzedziłem z 15 osób. Nie wiem czy to moje bredzenie do siebie mnie tak motywowało, czy po prostu oni już nie mogli. Suma sumarum czas: 1:46:42 co dało 224 miejsce OPEN i 80 w kategorii. Założeniem było poprawić wynik z października, po cichu liczyłem na 1:45 - nie udało się, ale i tak jestem super zadowolony. 
Polecam poczytać naszego bloga Biegunkowego, na którym niebawem pewnie pojawią się wyniki reszty ekipy. Wiem że Aga pobiła też swoją życiówkę, a Andrzej... Andrzej to wariat, przybiegł "tylko" kilkanaście minut za kanijczykami :-) dzięki wszystkim, którzy trzymali kciuki za mnie... Pozdro."

Gratulacje dla ekipy. W najbliższym czasie ukarzą się zdjęcia i statystyki z imprezy

Wielkanoc 2013


W dzień Bożego Zmartwychwstania
radość wszystkich nas ogarnia,
weselmy się wszyscy nawzajem,
niech świat będzie dla nas rajem.


Spokojnych radosnych świąt życzy BiegunkaTeam

8 Półmaraton Warszawski


Wcześniej zapowiadany sprawdzian w 8 półmaratonie warszawskim rozpoczął i zakończył się zimową aurą ale najważniejsze że wiosennym akcentem. Razem z ekipą Aga, Michał i Ja dojechaliśmy do stolicy w sobotę aby odebrać pakiety startowe i zameldować się na mieszkaniu.


Masy ludzi odbierających numery startowe, pokazy oraz wystawy sprzętu sportowego a także cała oprawa imprezy, od samego początku wytwarzała niepowtarzalną atmosferę. Najlepsze co w imprezach tego typu to życzliwość ludzi i pozytywne wibracje jakie towarzyszą od początku do końca. 
Po odebraniu pakietów startowych udaliśmy się do mieszkania. Lokalizacja była w 100% trafiona bo tylko 1 km od Stadionu Narodowego. Oczywiście po zameldowaniu należało naładować się węglowodanami tak żeby żyły pulsowały na ciele. A co najlepsze to makaron ze szpinakiem i kurą.





Na starcie frekwencja była pomimo panującego mrozu bardzo duża. Statystycznie - na 8 półmaraton warszawski nadano ponad 13 tysięcy numerów startowych natomiast na linii startu pojawiło się dokładnie 10 142 osób, a 10 074 ukończyło bieg w wyznaczonym limicie czasu. Liczba kobiet biorących udział w biegu 1 892 a mężczyzn 8250. Jak widać liczba zawodników była dość duża, co dawało się odczuć podczas biegu. 
Każdy z nas realizował swoje założenia i cele postawione przed biegiem. Aga planowała złamać 2 godziny i udała jej się , Michał mimo dręczącej go kontuzji kolana zrealizował złamanie 2 godzin i 20 minut a Ja planowałem złamać godzinę i 40 minut a pobiegłem nieco szybciej.




Takie wyniki osiagneliśmy:
Agnieszka uzyskała czas 1:59:53
Klasyfikacja open: 4818 miejsce / 10142
Klasyfikacja kobiet K30: 298 miejsce
Klasyfikacja kobiet open: 388 / 1892
Klasyfikacja kobiet handlowców: 9 miejsce / 29
Międzyczasy: 
5 km - 00:26:57 
10 km - 00:54:12 
15 km - 01:23:47 
20 km - 01:54:12
21,0975 km - 1:59:53

Michał uzyskał czas 2:12:57

Klasyfikacja open: 8790 miejsce / 10142
Klasyfikacja mężczyzn M30: 3153 miejsce
Klasyfikacja mężczyzn open: 7128 / 8250
Klasyfikacja mężczyzn handlowców: 213 miejsce / 243
Międzyczasy: 
5 km - 00:30:50
10 km - 01:01:06
15 km - 01:32:01
20 km - 02:05:51

21,0975 km - 2:12:57


Andrzej uzyskał czas 1:35:31
Klasyfikacja open: 1066 miejsce / 10142
Klasyfikacja mężczyzn M30: 461 miejsce
Klasyfikacja mężczyzn open: 1011 / 8250
Klasyfikacja mężczyzn handlowców: 32 miejsce / 243
Międzyczasy: 
5 km - 00:22:18
10 km - 00:44:36
15 km - 01:06:49
20 km - 01:30:34

21,0975 km - 1:35:31



Wszyscy jesteśmy zadowoleni z osiągniętych wyników, teraz tylko należy przepracować odpowiednio pozostały czas do maratonu w Krakowie bez większych kontuzji. Wyjazd na zawody będziemy mile wspominać jako kolejna przygoda w "doborowym" towarzystwie. Niebawem ukarzą się nasze zdjęcia z 8 Półmaratonu Warszawskiego. Wszystkim, którzy trzymali za nas kciuki dziękujemy i pozdrawiamy.





Kontuzje kolan - czyli co trapi biegaczy

Źródło artykułu pochodzi z bieganie.pl i przedstawia skrót wykładu Dr Zbigniewa Czyrnego dotyczący kontuzji głównie kolan. Każdy z nas biegających miewał utrapienia związane z przeciążeniem, bólem i innymi dolegliwościami. Często szukałem artykułów na ten temat ale na różne trafiałem. Ten wydaje mi się dobrym przekazem. Więc zapraszam do zapoznania się z poniższą treścią.

Co boli biegaczy?

- Kolana
- Mięśnie (tylnej i przedniej części uda)
- Achillesy
- Rozcięgno podeszwowe
- Przednia część goleni
- Stawy skokowe
- biodra
Dlaczego boli?
Początkujący biegacze:

- Brak przygotowania
- Brak techniki
- Źle dobrane obuwie
- Przecenianie własnych sił i możliwości
- Brak predyspozycji?
Zaawansowani biegacze:

- Przemęczenie
- Nawarstwiające się mikrourazy
- Ignorowanie kontuzji
- Przecenianie własnych sił i możliwości
- Traktowanie siebie jako niezniszczalnych


Musimy pamiętać, że ból jest informatorem, posłańcem. Stany zapalne, uszkodzenia, przeciążenia, wklinowania struktur miękkich pomiędzy struktury twarde są najczęstszymi czynnikami bólotwórczymi u sportowców i nie tylko. Nie można go ignorować.

Próg bólowy

Istnieje zjawisko progu bólowego. Osoby o niskim progu bólowym informowane są poprzez jego pojawienie się o patologiach bardzo wcześnie po zaistnieniu najmniej nawet nasilonych czynników bólotwórczych. Po drugiej stronie są osoby o wysokim progu bólowym. Tacy pacjenci nie odczuwają bólu pomimo ewidentnych cech wystąpienia czynnika chorobowego, który u osób „normalnie” odczuwających ból powoduje jego wystąpienie i nasilanie się.

Dr. Czyrny: " - W mojej praktyce rekordzistą jest pacjent, który zerwał podczas jazdy na nartach ścięgno Achillesa i zorientował się, że coś jest nie w porządku jak kilka godzin po zerwaniu nie mógł wyjąć nogi z buta narciarskiego – była potwornie spuchnięta. Pacjent ten nie odczuwał nigdy wcześniej żadnych dolegliwości ze strony ścięgna Achillesa. A zdrowe ścięgna nie zrywają się podczas jazdy na nartach. Bardzo wysoki próg bólowy. Stad też nie należy się dziwić, że ktoś znajomy ma zdiagnozowane zerwanie, a nie czuje bólu, a inny nie ma wykrywalnych cech choroby, a odczuwa ból. Ból ponadto może być spowodowany czynnikiem tak zwanym czynnościowym. Pojawia się przy bardzo konkretnych uwarunkowaniach dynamicznych."


Podczas wykładu dr Czyrny skupił się się na diagnostyce bólu kolan, przyczynach i niektórych sposobach radzenia sobie z nimi. U biegaczy problem bólu kolan dość rzadko wiąże się bezpośrednio z urazem. Najczęściej wynika z zaburzeń biomechaniki całej kończyny lub jej elementów. Omówione zostały głównie dysfunkcje "serca" aparatu wyprostnego - stawu rzepkowo- udowego. Ból powinien przyczynić się do znalezienia jego źródła i przyczyny. Leczenie bólu bez poznania jego źródła jest leczeniem objawów, nie przyczyn. W stawie rzepkowo-udowym zdecydowanie nie boli chrząstka, o której patologii najczęściej mówi się "chondromalacja". Często informują nas o chondromalacji lekarze, zabraniając uprawiania sportów i mówiąc o całkowitym zużyciu stawu. Chondromalacja, inaczej „rozmiękanie” chrząstki, jest związana z nieprawidłowym obciążaniem stawu a także z wiekiem czyli naturalnym starzeniem się tkanek.


rys1_smoll.jpg
Ryc. Obraz USG prawidłowej chrząstki (strzałki) na prawidłowo ukształtowanych kłykciach kości udowej w obrębie stawu rzepkowo-udowego Biała linia pod warstwą chrząstki - warstwa kości podchrzęstna.


U każdego osobnika niezależnie od uprawianych sportów bądź całkowitej bezczynności chrząstka ulega naturalnemu zużyciu. Chondromalacja dotyczy więc nie tylko powierzchni obciążanych stawów ale również tych, które nigdy nie zostały poddane obciążeniu, tym bardziej przeciążeniu. Można tutaj postawić pozornie bulwersującą tezę, że chondromalacja nie jest tak naprawdę chorobą. Czy teza, że zmarszczki skóry nie są chorobą bulwersuje? Raczej nie. Zmarszczki nie bolą – powie krytyk. Chrząstka też nie boli...


Powrót zimy

Człowieku ciesz się wiosna jak zima jest! Już było miło i fajnie a tu atak zimy i biegać się nie da. Bieganie po łydki w śniegu to dobra siła ale ile można siłę robić. Na szczęście to chyba ostatnie oznaki zimy - trochę ostrej.


Już tylko tydzień pozostał do Półmaratonu Warszawskiego i teraz bardziej w przyszłym tygodniu będzie wyciszenie i uspokojenie - oprócz środowych interwałów lub czwartkowych - wszystko zależy od pogody. Jak to mówią wiosna dla biegaczy zaczyna się wraz z półmaratonami, więc teraz może być tylko lepiej. 
Śnieżyca też ma swoje plusy, kiedy nie chce ci się siły biegowej robić to wyjdź na trening wtedy kiedy śniegu masz "po kolana". Ja tak właśnie zrobiłem i nawet fajnie było oprócz tego ostrego śniegu w oczy. Karty zgłoszeniowe wydrukowane i tylko czekać aż ukażą się zdjęcia z półmaratonu - 9 dni.

Bieganie w ponure dni

Mija kolejny miesiąc przygotowań oraz uciążliwej, deprymującej i czasem demobilizującej pogody. Jednak dzięki motywacji jaka w nas siedzi mimo niekorzystnych warunków pogodowych staramy się systematycznie wykonywać treningi i założone plany. Sól drogowa do tego stopnia rozpanoszyła się na "ancwalcie", że niespełna po czterech miesiącach moje buty się rozpadają ( producent twierdzi, że nieprawidłowo były sznurowane). Ale na szczęście zapał do piłowania jest tak duży, że w planach już zakup butów już dobranych raczej na 100%.
Luty okazał nie łaskawy pod względem ilości śniegu na drogach, chodnikach i ścieżkach, natomiast pod względem wiatru, deszczu niestety nie. Jednak jak wspomniałem motywacja czyni cuda i mimo niechcianych dni przeżyliśmy. Optymistycznie patrząc przed siebie do wiosny już tylko miesiąc, więc coraz cieplej powinno być.


Nie tylko aura deszczowa, wietrzna i czasem błotna powoduje, że bieganie zimą jest upierdliwe. "Ancwalt" też robi robotę. Specyfika pracy pozwala nam biegać po 8 godzinach spędzonych w niej i dzieje się to dopiero jak zapada zmrok. Więc siłą rzeczy nie za bardzo można biegać po leśnych ścieżkach. Na szczęście dzień jest coraz dłuższy i częściej zaglądniemy na krosowe ścieżki. A na chwile obecna trzeba pompować flexit w kolana aby dotrwać do celu. 
Obciążenia stawów a w szczególności kolan to bolączka chyba każdego biegacza. No i żeby nie było wyjątków to i w naszym teamie większość się z tym problemem boryka. Ale jak wspomniałem motywacja i przede wszystkim zdrowy rozsądek muszą brać górę. Kilometry lecą a do kolejnych imprez coraz mniej czasu. Oby kontuzji jak najmniej.

Bieg na 10,6 km wokół Jeziora Tarnobrzeskiego

Dzisiaj odbył się kolejny sprawdzian z cyklu przygotowań do maratonu kwietniowego, z udziałem nowych kolegów w "biegunkateam". Mogę powiedzieć, że nie licząca dużej liczby uczestników impreza była bardzo fajną kameralną przygodą. Na linii startu stanęło ok. 80 zawodników i zawodniczek w różnym przedziale wiekowym. Warunki pogodowe tego dnia były sprzyjające, natomiast trasa o długości 10,6 km była bardzo wymagająca zarówno pod względem przewyższań jak i miejscami oblodzeń dość dużych. Zgodnie z zapowiedziami pierwsze 3 km były płaskie, następnie 6km podbiegu i 1,5km zbiegu -  przewyższenia nie były podane ale podobnie to wyglądało  (było troszkę mocno i nogi puchły).


Dzisiaj na zawody po raz pierwszy dołączyli do naszej ekipy Tomek i Mariola. Dla Tomka zawody to kolejna rywalizacja sportowa ( Tomek na co dzień jeździ na rowerze, jeździ na nartach, pływa), natomiast Mariola chyba po raz pierwszy wystartowała w tego typu imprezie.
Nasza ekipa przed biegiem na 10,6 km
Trasa jak wspomniałem nie należała do najłatwiejszych. Długi podbieg oraz podłoże pokryte śniegiem i lodem sprawiały, że czasem nogi odczuwały ilość przewyższeń.

Mały

Tomi
Misiek

Aga
Mariola

Bieg kończył się łagodnym wypłaszczeniem do samej mety. Pierwszy z naszego teamu przybiegłem Ja, następnie Tomi, Michał, Aga i z własnym pierwszym rekordem czasowym oraz chyba dystansowym Mariola.

WYNIKI BIEGU 10,6 KM
  • Andrzej Zwierzchowski 10 miejsce - 45,20
  • Tomasz Rudnicki 37 miejsce - 52,11
  • Michał Kubas 57 miejsce - 57,43
  • Agnieszka Słupek - Kubas 58 miejsce - 58,08
  • Mariola Rudnicka 64 miejsce - 61,04
Gratulacje!!!

Co przed mami?

Ze względu na to, że pisanie bloga rozpocząłem w trakcie trwania kwartału to przedstawię jakie założenia na pierwsze 2 Q.  Roku poprzedniego nie będę podsumowywał szczegółowo tylko w paru zdaniach.
       Moje treningi do 34 Maratonu Warszawskiego zaczęły się w stosunkowo krótkim czasie przed jego startem bo tylko ponad miesiąc, co oczywiście okupiłem w późniejszym czasie kontuzją kolana ( czysta głupota po prostu), ale dzięki czemu po wyleczeniu kontuzji ( zabiegi fizjoterapii, basen, rower stacjonarny), treningi zwiększyły się kilkukrotnie. Bieganie zaraża i to jest pewne. Zacząłem stosować różne środki i metody treningowe ( BC1, BC2, WB, SB, R, skipy, wieloskoki itp.) co zgodnie z wieloma przekazami sprawia, że bieganie staje się coraz ciekawsze.
Moje km/m-c od listopada 2012 do dziś

Cel główny maraton kwietniowy. I teraz, Michał startuje w nim na pewno, natomiast ja w nim pobiegnę lub w Orlen Warsaw, co do Agi i Madzi trudno powiedzieć:). Aga treningi rozpoczęła w podobnym czasie jak ja, natomiast troszkę wydłużyła sobie okres roztrenowania po maratonie warszawskim. Michał trenuje od listopada trzy razy w tygodniu i z coraz lepszymi efektami. Obecnie zaczyna biegać II zakresem.
Pośrednie cele są realizowane zgodnie z planem:
Lubelska Trzecia Dycha do Maratonu - 10km , odbył się a info. poniżej
Bieg 10km w Tarnobrzegu w niedzielę 17.02 - tutaj wszystko będzie zależało od warunków
Otwarte Międzynarodowe Zawody pn. „Puchar Roztocza” 12-14.04 Zamość w biegu na radioorientację, tutaj raczej sam zagoszczę na tych zawodach bo tylko ja z teamu się "orientuję :)".
8 Pólmaraton Warszawski 24.03 ,jedna z większych imprez w tym roku, a z półmaratonów to może jeden z większych w Europie. Ten bieg jest sprawdzianem dla nas wszystkich przed maratonem kwietniowym. Wyniki pokażą jaką pracę wykonaliśmy od połowy listopada.
12 Maraton Cracovia lub 1 Orlen Warsaw Maraton , cel główny, który będzie zwieńczeniem treningów
1 Maraton Lubelski 8 czerwiec , ta impreza jest w planie na 2 Q ale w zależności jak zdrowie pozwoli
Międzynarodowe Mistrzostwa Polski V „Jurassic Cup” Przesieka 30.05-2.06 - te zawody będą ostatnimi w 2 Q i zamykające bieżący plan imprez.

Poza uczestnictwem i rywalizacji w wymienionych imprezach, każdy z nas zakłada sobie poprawienie życiówek lub złamanie pewnej granicy czasowej. Co do kolejnych założeń to zobaczymy w połowie kwietnia jak się siły rozłożą.