SKORPION - EXTREMALNY BIEG NA ORIENTACJE /59KM/

Udostępnij ten post

Bieg na orientację to odrobinę więcej niż tylko ubijanie gleby. To uganianie się z kompasem za punktami oznaczonymi na mapce i wybranie najbardziej optymalnego wariantu dla zminimalizowania długości trasy i tym samym czasu. Wydawać by się dało, że nic trudnego, a jednak pogłówkować troszkę trzeba by jak najmniej błędnych decyzji porobić.

      "W Walentynki tym rzem w dzień umówiłem się z Pawłem Jaśkiem Janiakiem na Extremalny Bieg na Orientację Skorpion 50km. Limit czasu 16 godzin, start 8:00. W do picia woda kokosowa, do jedzenia 2 bułki z indykiem i kilka żelków. 
Rano na starcie spoko bo ziemia zmrożona, ale uśmiech z upływem czasu znikał z buźki bo z 10 stopni w słonku roztopiło zaorane pola i łąki i jak tylko wybiegaliśmy z lasu to "kupa błota Panie". 18 punktów do zebrania na trasie 50 km trochę się wydłużyło bo niestety klika błędów nie dało się nie zrobić ;). 

Ślepy z kulawym do celu dążył, bo oto jednemu soczewka wypadła z oka a drugiemu kolano zaczęło szwankować. Mimo to oprócz napotkanego kolegi Sebastiana nikt nas nie mijał. I wniosek albo skopaliśmy wariant albo lecim po pudło. Na polach błoto po kostki a słońce grzało niemiłosiernie i głupio było szukać chłodu w lutym ale trzeba było wybierać przebiegi przez las aby było miło.
W końcu meta. O takich Walentynkach nawet Nasze żony nie śniły bo oto okazuje się że pudło i to I miejsce ;).

W totalu wyszło 59km w 6 godzin i 53 minuty. Oj bolało bo błocie i śniegu ale cóż "taki mamy klimat".
Dobra impreza. A wszystko przez Janka. 
Ale dzięki Jaśko.
Bieg na orientację to odrobinę więcej niż tylko ubijanie gleby. To uganianie się z kompasem za punktami oznaczonymi na mapce i wybranie najbardziej optymalnego wariantu dla zminimalizowania długości trasy i tym samym czasu. Wydawać by się dało, że nic trudnego, a jednak pogłówkować troszkę trzeba by jak najmniej błędnych decyzji porobić.

      "W Walentynki tym rzem w dzień umówiłem się z Pawłem Jaśkiem Janiakiem na Extremalny Bieg na Orientację Skorpion 50km. Limit czasu 16 godzin, start 8:00. W do picia woda kokosowa, do jedzenia 2 bułki z indykiem i kilka żelków. 
Rano na starcie spoko bo ziemia zmrożona, ale uśmiech z upływem czasu znikał z buźki bo z 10 stopni w słonku roztopiło zaorane pola i łąki i jak tylko wybiegaliśmy z lasu to "kupa błota Panie". 18 punktów do zebrania na trasie 50 km trochę się wydłużyło bo niestety klika błędów nie dało się nie zrobić ;). 

Ślepy z kulawym do celu dążył, bo oto jednemu soczewka wypadła z oka a drugiemu kolano zaczęło szwankować. Mimo to oprócz napotkanego kolegi Sebastiana nikt nas nie mijał. I wniosek albo skopaliśmy wariant albo lecim po pudło. Na polach błoto po kostki a słońce grzało niemiłosiernie i głupio było szukać chłodu w lutym ale trzeba było wybierać przebiegi przez las aby było miło.
W końcu meta. O takich Walentynkach nawet Nasze żony nie śniły bo oto okazuje się że pudło i to I miejsce ;).

W totalu wyszło 59km w 6 godzin i 53 minuty. Oj bolało bo błocie i śniegu ale cóż "taki mamy klimat".
Dobra impreza. A wszystko przez Janka. 
Ale dzięki Jaśko.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz