A jak ktoś nie wie o co kaman to poniżej Michał przedstawia swoją krótką relacje z przebiegu tejże imprezy. Kto wie może za rok po takich wrażeniach i emocjach większa grupa "biegunkowiczów" stanie w
szramki z tym bądź większym dystansem biegowym.
"Pakiety odebrałem w piątek przed
godz.20 parę minut później odbyła się odprawa techniczna która poszła sprawnie
i szybko. Po odprawie małe zakupy i do domu. W sobotę pobudka 2:30 poranna
toaleta, lekki posiłek, przebieranie i na start. Na Rynku byłem parę minut
przed 4 rano, rozgrzewka i oczekiwanie na godzinę zero .
Oczywiście na starcie
towarzyszyła mi moja żonka Aga (świeżo upieczona triathlonistka) która dodawała
mi otuchy przed startem. No i się zaczęło 4:24 START. Od samego początku cos
zaczęło mnie zamulać w brzuchu , miałem nadzieje ze to tylko chwilowe ale się myliłem.
W sumie nazwa klubu zobowiązuje i powiedzenie „nie ma srania po krzakach” w tym
biegu niestety się nie sprawdziło.
Do
pierwszego bufetu na 23km przybiegłem z mała obawa o stan moich wnętrzności ale
zaczynało to powoli wracać do normy. Od 25km podpiąłem się do jakiegoś biegacza
i dociągnąłem z nim do drugiego bufetu na 38km , samopoczucie już wróciło do
normy i zacząłem normalnie funkcjonować.
Na 40km odłączyłem się od niego i
zacząłem się rozkręcać , nogi spisywały się perfekcyjnie a o wcześniejszych
przygodach już całkowicie zapomniałem.
Zatrzymałem się tylko na 54km przy
trzecim bufecie cos przekąsić , uzupełnić wodę i dalej już do mety. Miedzy 40 a
71km wyprzedziłem ok. 25 osób które wyraźnie opadały już z sił .Taka sytuacja
jeszcze bardziej mobilizowała mnie do utrzymywania równego tępa i mijania
kolejnych zawodników . Po dobiegnięciu do Wisłoka gdzie do mety zostało 6km
pomyślałem ze jestem już w „domu” , ostatnie kilometry nad Wisłokiem , przez 3
Maja i metę na Rynku pokonałem jak bym dopiero zaczął bieg, lekko i z uśmiechem
na twarzy.
Czas …..10g:10min dla mnie satysfakcjonujący ,jestem w pełni
zadowolony ze wystartowałem i ukończyłem 71km na 117 miejscu. Pierwsze 38km z
powodu problemów „klubowych” nie mogę uznać za szczęśliwe ale najważniejsze ze
się nie poddałem , druga cześć biegu od 40 km mogę śmiało uznać za jedną z
lepszych jaką kiedykolwiek wykonałem na zawodach. Co do organizacji całej
imprezy to wszytko było w 100% przygotowane profesjonalnie i polecam imprezę
wszystkim którzy chcą się sprawdzić na więcej niż 42195m. Oczywiście trasa
bardzo malownicza i ciekawa. Jak tylko zdrowie pozwoli to za rok melduje się o
wschodzie słońca na II Ultramaratonie Podkarpackim."
Michał Kubas
BIEGUNKA TEAM POLSKA
A jak ktoś nie wie o co kaman to poniżej Michał przedstawia swoją krótką relacje z przebiegu tejże imprezy. Kto wie może za rok po takich wrażeniach i emocjach większa grupa "biegunkowiczów" stanie w
szramki z tym bądź większym dystansem biegowym.
"Pakiety odebrałem w piątek przed
godz.20 parę minut później odbyła się odprawa techniczna która poszła sprawnie
i szybko. Po odprawie małe zakupy i do domu. W sobotę pobudka 2:30 poranna
toaleta, lekki posiłek, przebieranie i na start. Na Rynku byłem parę minut
przed 4 rano, rozgrzewka i oczekiwanie na godzinę zero .
Oczywiście na starcie
towarzyszyła mi moja żonka Aga (świeżo upieczona triathlonistka) która dodawała
mi otuchy przed startem. No i się zaczęło 4:24 START. Od samego początku cos
zaczęło mnie zamulać w brzuchu , miałem nadzieje ze to tylko chwilowe ale się myliłem.
W sumie nazwa klubu zobowiązuje i powiedzenie „nie ma srania po krzakach” w tym
biegu niestety się nie sprawdziło.
Do
pierwszego bufetu na 23km przybiegłem z mała obawa o stan moich wnętrzności ale
zaczynało to powoli wracać do normy. Od 25km podpiąłem się do jakiegoś biegacza
i dociągnąłem z nim do drugiego bufetu na 38km , samopoczucie już wróciło do
normy i zacząłem normalnie funkcjonować.
Na 40km odłączyłem się od niego i
zacząłem się rozkręcać , nogi spisywały się perfekcyjnie a o wcześniejszych
przygodach już całkowicie zapomniałem.
Zatrzymałem się tylko na 54km przy
trzecim bufecie cos przekąsić , uzupełnić wodę i dalej już do mety. Miedzy 40 a
71km wyprzedziłem ok. 25 osób które wyraźnie opadały już z sił .Taka sytuacja
jeszcze bardziej mobilizowała mnie do utrzymywania równego tępa i mijania
kolejnych zawodników . Po dobiegnięciu do Wisłoka gdzie do mety zostało 6km
pomyślałem ze jestem już w „domu” , ostatnie kilometry nad Wisłokiem , przez 3
Maja i metę na Rynku pokonałem jak bym dopiero zaczął bieg, lekko i z uśmiechem
na twarzy.
Czas …..10g:10min dla mnie satysfakcjonujący ,jestem w pełni
zadowolony ze wystartowałem i ukończyłem 71km na 117 miejscu. Pierwsze 38km z
powodu problemów „klubowych” nie mogę uznać za szczęśliwe ale najważniejsze ze
się nie poddałem , druga cześć biegu od 40 km mogę śmiało uznać za jedną z
lepszych jaką kiedykolwiek wykonałem na zawodach. Co do organizacji całej
imprezy to wszytko było w 100% przygotowane profesjonalnie i polecam imprezę
wszystkim którzy chcą się sprawdzić na więcej niż 42195m. Oczywiście trasa
bardzo malownicza i ciekawa. Jak tylko zdrowie pozwoli to za rok melduje się o
wschodzie słońca na II Ultramaratonie Podkarpackim."
Michał Kubas
BIEGUNKA TEAM POLSKA
Gratuluję :)
OdpowiedzUsuń