41 BMW Maraton Berlin 2014

Udostępnij ten post

Jeden z największych maratonów ma świecie BMW Maraton Berlin, który gości 40 tysięcy zawodników z całego świata. Biegunka Team była reprezentowana przez Andrzeja. Poniżej krótka relacja z niezapomnianego wyjazdu.
 
Trzeci w tym sezonie maraton był bardziej maratonem na przeżycie aniżeli na wynik. Jednakże każdy rezultat cieszy. Przeżycie, atmosfera oraz fascynacja magicznym miejscem jakim jest Maraton Berlin jest nie do opisania i każdy kto się zastanawiać startem to z pewnością polecam gorąco bo przeżycie jest nieziemskie.
Profil trasy płaski i faktycznie do bicia rekordów, jeżeli ktoś się przygotowuje pod maraton.  Punkty odżywcze zapewniały tzw. full opcje ( jedyny minus to mało ubikacji na tak dużą liczbę zawodników). Jak to się mawia z niemiecką precyzją tak też Niemcy jako organizatorzy wywiązują się z tego zobowiązania.

Wszystko po domykane na ostatni guzik.
W piątek na dwa dni przed biegiem rodzinką wybraliśmy się po pakiet startowy w strefę Expo, która była zlokalizowana na lotnisku. W kilku hangarach mieściły się dziesiątki stoisk przeróżnych firm sportowych, gdzie mogliśmy jako biegacze zakupić praktycznie wszystko to co biegacz potrzebuje. Jedno największe jakie widziałem skupisko sprzedawców sprzętu sportowego.
W dzień startu trzeba było już o 6 rano pojechać metrem do strefy zawodników. Po wyjściu z metra podążałem za tłumem ;). Na miejscu spotkanie z Grześkiem Wierzbickim i Pawłem bratam jego, który robił życiówkę.
Niestety szybko trzeba było się rozdzielić bo czas leciał do startu niewiele zostało a każdy był przydzielony do swojej strefy. START. Endorfiny i euforia bycia tu i teraz niosły same. Ulice zapełnione kibicami po brzegi. Panowała atmosfera święta biegowego w całym Berlinie. Tempo w granicach 4:35- 4:45 utrzymywało się do 35 kilometra. Na 28 kilometrze nawet zastanawiałem się czy nie przyśpieszyć i nie iem czy to nie był błąd aby nie zaatakować. No i tradycji stało się zadość kiedy to od 35 kilometra tempo spadało powoli. No i dętka. Ból przeszywający łydy nieziemski ale walka do końca. Walka do mety z czasem 03:33:24. Chociaż Garmin pokazła całkiem co innego.

Piękny maraton, piękna atmosfera i przeżycie.
To był piękny wyjazd i poleca każdemu kto się waha ( piękny oprócz awarii auta za którą zapłaciłem 5 razy więcej jak za maraton ;) i na dodatek mechanik oszust). 

Dziękuję za wsparcie.
Jeden z największych maratonów ma świecie BMW Maraton Berlin, który gości 40 tysięcy zawodników z całego świata. Biegunka Team była reprezentowana przez Andrzeja. Poniżej krótka relacja z niezapomnianego wyjazdu.
 
Trzeci w tym sezonie maraton był bardziej maratonem na przeżycie aniżeli na wynik. Jednakże każdy rezultat cieszy. Przeżycie, atmosfera oraz fascynacja magicznym miejscem jakim jest Maraton Berlin jest nie do opisania i każdy kto się zastanawiać startem to z pewnością polecam gorąco bo przeżycie jest nieziemskie.
Profil trasy płaski i faktycznie do bicia rekordów, jeżeli ktoś się przygotowuje pod maraton.  Punkty odżywcze zapewniały tzw. full opcje ( jedyny minus to mało ubikacji na tak dużą liczbę zawodników). Jak to się mawia z niemiecką precyzją tak też Niemcy jako organizatorzy wywiązują się z tego zobowiązania.

Wszystko po domykane na ostatni guzik.
W piątek na dwa dni przed biegiem rodzinką wybraliśmy się po pakiet startowy w strefę Expo, która była zlokalizowana na lotnisku. W kilku hangarach mieściły się dziesiątki stoisk przeróżnych firm sportowych, gdzie mogliśmy jako biegacze zakupić praktycznie wszystko to co biegacz potrzebuje. Jedno największe jakie widziałem skupisko sprzedawców sprzętu sportowego.
W dzień startu trzeba było już o 6 rano pojechać metrem do strefy zawodników. Po wyjściu z metra podążałem za tłumem ;). Na miejscu spotkanie z Grześkiem Wierzbickim i Pawłem bratam jego, który robił życiówkę.
Niestety szybko trzeba było się rozdzielić bo czas leciał do startu niewiele zostało a każdy był przydzielony do swojej strefy. START. Endorfiny i euforia bycia tu i teraz niosły same. Ulice zapełnione kibicami po brzegi. Panowała atmosfera święta biegowego w całym Berlinie. Tempo w granicach 4:35- 4:45 utrzymywało się do 35 kilometra. Na 28 kilometrze nawet zastanawiałem się czy nie przyśpieszyć i nie iem czy to nie był błąd aby nie zaatakować. No i tradycji stało się zadość kiedy to od 35 kilometra tempo spadało powoli. No i dętka. Ból przeszywający łydy nieziemski ale walka do końca. Walka do mety z czasem 03:33:24. Chociaż Garmin pokazła całkiem co innego.

Piękny maraton, piękna atmosfera i przeżycie.
To był piękny wyjazd i poleca każdemu kto się waha ( piękny oprócz awarii auta za którą zapłaciłem 5 razy więcej jak za maraton ;) i na dodatek mechanik oszust). 

Dziękuję za wsparcie.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz